Theme by Kran

12/23/2016

Ateizm a Święta Bożego Narodzenia

Kiedy byłam małym dzieckiem, uwielbiałam śpiewać w kościelnym chórze. Od urodzenia wychowywałam się w wierze katolickiej, więc wierzyłam w to, co mi mówiono. W Boga, w niepokalane poczęcie, w Jezusa. W aniołki. W ciało Chrystusa. Bla, bla, bla. 
Moje zachwianie wiary zaczęło się w momencie, kiedy zaczęłam dostrzegać, jak wiele niedociągnięć ma wiara i ilu ludzi zginęło w imię Boga. Analizując to wszystko logicznie, doszłam do wniosku, że nie mam wystarczających podstaw, aby wierzyć w coś, czego nikt nigdy nie widział. Tak, moja wiara opiera się na "zobaczę, to uwierzę", ale dzięki temu nie jestem ślepa i naiwna na wszystko wokół, nie tylko jeżeli chodzi o sprawy religijne.
Każdy ma prawo wierzyć w to, co chce i nawet po części podziwiam tych, którzy zawierzają siebie religii. Ale nie o tym jest ten post.
Już słyszę, jak wszyscy mówią ateistka, ale święta to obchodzi. Sprostuję: dla mnie zimowe święta nie mają żadnych podwalin religijnych. Dla katolików rodzi się Jezus, dla mnie spada śnieg i zaczyna się prawdziwa zima. 
Wyniosłam z domu miłość do świętowania Bożego Narodzenia. Ubieranie choinki, gotowanie, pieczenie makowców i pierników, wspólnie spędzane wieczory. Moje święta to nie Bóg, a rodzina, z którą mogę w końcu pobyć dłużej po czterech miesiącach mieszkania w internacie. To zapach barszczu z uszkami, świąteczne piosenki, blask lampek z choinki. To obdarowywanie bliskich prezentami, uśmiechy, spotkania z przyjaciółmi. Spokój i cisza. Wszystko robi się jakby cieplejsze. Herbata smakuje lepiej niż zazwyczaj. Wełniane skarpetki grzeją tak jakoś inaczej. 
Lubię święta, chociaż jestem ateistką. Czy to źle? Myślę, że nie, bo to w stu procentach mój wybór i to, co robię ze swoim życiem jest tylko i wyłącznie moją sprawą.

Także wesołych, rodzinnych świąt! Niech blask choinki przynosi wam najpiękniejsze sny. <3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz